Oko, serce i Covid-19.

 

                                     

                                                        Wizyta u okulisty.

      Oko, serce i Covid-19. Tak w skrócie można przedstawić to, czym obecnie żyję. Zacznę wszystko od początku.

               Pewnego dnia obudziłem się, i moja żonka zauważyła, że mam oko czerwone. Jakiś mały wylew zrobił mi się w oku, nawet nie poczułem tego. Może za dużo czasu przed komórką (Netflix), a może jakiś zbyt duży wysiłek wpłynął na kondycję mojego oka. Jak się później okazało, złapałem też zapalenie powiek, dostałem maść i krople do oczu. Przy okazji zbadali mi wzrok, mam bardzo dobry.      W tym samym czasie, Feli zrobiła test na koronawirusa, i wyszedł pozytywny. Ja też zrobiłem, i mój wynik był negatywny. Dziwna sprawa, bo za dwa dni powtórzyłem test, i też wynik negatywny. Możliwe, że w ubiegłym roku miałem już tego wirusa, i teraz jestem odporny, choć test nie wykazał, że mam przeciwciała. Zobaczymy, co będzie dalej. Feli czuła się bardzo słaba, bolała ją klatka piersiowa, ale nie miała gorączki, dostała odpowiednie antybiotyki dożylnie, i cały czas była w domu. Zakaziła się od swoich rodziców, którzy też przechodzą przez tę chorobę. Mój teść przeszedł łagodnie, ale moja teściowa już trzeci tydzień leży podłączona do respiratora. Jej serce jest bardzo słabe, i podobno nie chce się wybudzić.                                                                                                                               
    Przy okazji tych wszystkich badań, okazało się, że moje ciśnienie jest za wysokie. Dostałem lek, czeka mnie jeszcze ekg serca prywatnie i wizyta u kardiologa. Pewnie już do końca życia będę brać coś na obniżenie obrotów swojego życia. Czuję się dobrze, trzy razy dziennie monitoruję swoje ciśnienie, zapisuję wyniki, żeby potem wszystko przedstawić lekarzowi.                                                      
         Ten czas chorób nie jest łatwy. Pokazuje mi tylko jak bardzo kruche jest nasze ziemskie życie. Dziś jesteśmy, jutro może nas nie być. Dlatego każdego dnia dziękuję Bogu za przeżyty dzień. Nie wiem, kiedy moja ziemska misja zakończy się, ale póki co, to działam w dżungli.

Podawanie leków.

               Tak po ludzku, to z wiekiem nasze ludzkie ciało zużywa się, i jest coraz słabsze, jest coraz więcej dolegliwości. Dlatego trzeba cieszyć się każdym dniem. Uśmiechać się do ludzi.

               Oko, serce i Covid-19… co jeszcze mnie czeka w tym roku?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nasz ślub.

Kilka słów o mnie.